Flamenco in white dress - Sylvia Zalmanson |
I nadeszła pierwsza dla mnie sobota na "obcej" ziemi. W domu zapene siedziałabym przed telewizorem z jakąś robótką w ręku :-) Ale tutaj mam kochaną cioteczkę, która nie chce żebym się nudziła. Zatem wybieramy się na tańce!!!
Szał przygotowań, poszukiwanie najlepszego stroju, makijaż, paznokcie, perfumy. Nie ma fuszerki. Przecież nigdy nie wiadomo gdzie się znajdzie miłość swojego życia :-)
Polish - American Culture Center Monroe str. |
Polish - American Culture Center. Start godz. 9 p.m. Sala już przygotowana, czeka na gości. Stolki i krzesła przystrojone na biało. Na stolikach karteczki z rezerwacjami. Na scenie zespół. Muzyka na żywo!!! Mój pierwszy, prawdziwy danncing w życiu :-)
Nasze towarzyszki tańców już są. Cudowne, piękne kobiety 50+ !!! Przyglądam się z zachwytem: tu pani w różowej mini, tam pani w szafirowej sukience pięknie drapowanej na jednym ramieniu (drugie odsłonięte) i jeszcze jedna w kloszowanej spódnicy w groszki w stylu lat 60-tych. Wszystkie w wysokich szpilkach lub butach na koturnach. Ja nie umiałabym w takich nawet stanąć, a co dopiero tańczyć!!!
Siedzę zauroczona.
Na scenie zespół: 2 dziewczyny, 2 chłopaków. Niestety nazwy nie pamiętam, a szkoda :-( Wiem, że była słodka :-)
Szlagiery tylko po polsku i bardzo fajnie zaśpiewane. Takiej ilości starych przebojów, często już u nas zapomnianych, nie słyszałam dawno.
Były zatem "Kawiarenki", "Gdybym miał gitarę", "Cyganeczka Zosia", "Hej sokoły", "Biały miś", "Jesteś szalona", "Daj mi tę noc".
Tańczymy jak szalone :-) Parkiet świetnie się do tego nadaje. Panowie proszą panie. Tancerze ze starej szkoły zatem ruszają się bardzo fajnie. Grzesiu szkoda, że Cię tu nie było, ale byśmy poszaleli zwłaszcza, że zagrali "naszą" Kalifornię :-)
Przy piosence "Sen o Warszawie" trochę się rozkleiłam i w myślach zrobiłam sobie spacer po Starówce, Łazienkach, Tarchominie. Powędrowałam także Marszałkowską do Hożej, Lansu i Toro :-) Oczywiście z Wami :-)
Zespół wita nowego Polaka, który właśnie przyjechał ze Szczecina do swojej córki. Owacje. Specjalna dedykacja "Jedno jest niebo dla wszystkich". Kółeczko. Pan ze Szczecina ze swją córką tańczą w środku. Biesiada.
O godz. 2 nad ranem zespół zapowiada koniec imprezy. Ludzie opuszczają parkiet nie dlatego, że już nie mają siły na tańce ale dlatego, że zgodnie z obowiązującym tu prawem takie imprezy mogą się odbywać tylko do 2. Za naruszenie tej godziny grożą właścicielom klubów, dyskotek, domów weselnych duże kary. Policja pilnuje tego skrupulatnie.
Wracamy do domu. Wytańczone, wyśmiane, wykończone :-) ale zadowolne!!! Za tydzień kolejna impreza :-)
Udało mi się znaleźć na Youtube kilka materiałów z 2008 roku z danncingu w Polish - American Culture Center. Poczujcie ten klimat :-)
Mój stary dom
Ja nie wyglądam na James'a Bonda
Jak Wam się podoba? :-)