Tak się kiedyę zastanawiałam kiedy zaczeły się moje dziwne przygody z meżczyznami. I doszłam do wniosku, że pierwszą zaliczylam w wieku 17 lat :-) A było to na wiejskiej zabawie w okolicach Sandomierza.
Do Sandomierza wyjeżdżałam jako dziecko i nastolatka na każde wakacje. Kocham to miasto, zresztą tam sie urodziłam :-) Czasami na kilka dni zatrzymywałam sie także u kuzynki na wsi. I to lubiłam trochę mniej ale nie zawsze można mieć tylko to, co się lubi.
Tych pamiętnych wakacji nie zapomnię nigdy, zwłaszcza jednej sobotniej nocy mimo, iż nie kochałam się namiętnie w męskiej ubikacji - parafrazując zespół Łzy :-)
Całą sobotę padał deszcz. Trawa była mokra, na drogach rozlewały sie kałuże. Jednak niesprzyjająca aura nie zniechęciła mojej siostry i kuzynki przed pójściem na zabawe. W końcu dziewczyny umówiły się z miejscowymi chłopakami, nie można było stracić takiej okazji :-)
Zabawy nigdy nie były moją ulubioną formą rozrywki. Jednak po wielu prośbach i błaganiach dziewczyn dałam się namowić.
Ubrane, wypachnione, gotowe na tańce moje laski najpierw przeciągnęły mnie przez pole kukurydzy, a później przez las, bo droga była krótsza. Nocy tak ciemnej nie przeżyłam nigdy później. Nie było widać własnej ręki. Droga mokra, pełna kałuż. Zanim doszłam na zabawę miałam mokre spodnie, bo wpadłam w jedną z nich:)
zdjecie pochodzi z smoczehistorie.blogspot.com |
Dla mnie pełna egzotyka!!!
Ja dziewczyna z centralnej Polski nie byłam przyzwyczajona do takich atracji :-) Tańczyłam tylko na dyskotekach przy zagranicznej muzyce :-)
Ale mysle sobie, jakoś przemęczę się te kilka godzin :-)
Dziewczyny bardzo szybko znalazły swoich kawalerówa, ja podrygiwałam samotnie w takt jakiejś melodii. Z przyczepy co chwila zapowiadano dedykacje. Najczęściej powtarzała się jedna: " I na specjalne życzenie dla organizatorów - Biały Miś!!!"
Poniżej dla przypomnienia ta właśnie piosenka z wielkiej Gali Disco Polo w Sali Kongresowej :-) Był taki czas, że gale te odbywały sie w Warszawie co tydzień i przyciągały tłumy słuchaczy.
Chyba po 5 Białym Misiu poprosiłmnie jakis chłopak. Tańczymy raz, drugi, trzeci. Nawet dobrze tańczył. Ale po kilku piosenkach zespół ogłosił przerwę. Nastała cisza, przynajmniej w muzyce, bo nie ucichł gwar rozmów, brzęk butelek, chichot dziewczyn. Stoję z moim partnerem, przestępuję z nogi na nogę bo jakoś rozmowa się nie klei.
W pewnym momencie słyszę teks: "Może pójdziemy się przewietrzyć?"
Patrzę na niego jak na kosmitę, otwieram szeroko oczy i odpowiadam: "A gdzie ty chcesz sie wietrzyć, jak my pod gołym niebem stoimy?"
Ja, głupia nie zrozumiałam, że wietrzenie oznacza spacer po pobliskiej drodze i tak oto straciłam szansę na wakacyjny, sobotni romans :-)